Forum AlanisWeb Strona Główna FAQ Użytkownicy Szukaj Grupy Profil Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości Zaloguj Rejestracja
AlanisWeb
Forum Fanów ALANIS MORISSETTE
 Alanis w Niemczech (również w BERLINIE) i Czechach!! Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu
Autor Wiadomość
Andrzej
*****


Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 10:27, 08 Sie 2008 Powrót do góry

Najważniejsze, aby Alanis wzbudzała uczucia. Dawniej buntowałem się przeciw teatrowi i filmowi z powodu aktorów, bo myślałem, że oni tylko udają zamiast czuć prawdziwe emocje. Pamiętam, że miałem nawet pomysł na emocjonujący film bez aktorów, prawie jak manifest. Dziś mam do nich większy dystans, bo jest w tym trochę tajemnicy (choć lubię komedie, gdzie zamiast udawania jest dobra zabawa) ale zawsze wolałem muzyków, bo łatwiej mi odczytać czy są prawdziwi.

ja zawsze uwielbiam delektować się wrażeniami długo, stąd utrwalam je jak tylko mogę. Na koncercie Alanis miałem mały, dyskretny aparacik bez dużej lampy błyskowej bo doskonale rozumiem, że Alanis jest na swój sposób intymna. Z kolei na koncert Kylie Minogue przemyciłem pod ubraniem duży okaz z lampą błyskową, bo Kylie jest profesjonalna i lubi się tym bawić - pamiętam, że w piosence Nudity przy słowie flash wykonała gest w moją stronę, z przymróżeniem oka Wink

Unprodigal Daughter i Head Over Feet w Berlinie Alanis zaśpiewała, moim marzeniem jest usłyszeć Unsent Very Happy . A z realnych? Perfect, bo brakuje mi jej w kolekcji usłyszanym piosenek z JLP. Cieszę się, że koncert w Pradze to będzie dla nas święto Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Drake
*****


Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 11:49, 08 Sie 2008 Powrót do góry

Pociąg relacja Kraków - Praga miał straszny wypadek, są zabici i mnóstwo rannych.. Exclamation Exclamation Crying or Very sad Crying or Very sad A ja właśnie do Pragi jadę pociągiem.. Shocked Shocked


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rodak
*****


Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:08, 08 Sie 2008 Powrót do góry

Wiem, wiem...

A ja nie wiem, czym pojadę do Pragi! Nie ogarniam połączeń czeskich (wiem, głupi jestem, chociaż z irlandzkimi, belgijskimi, szwedzkimi i brytyjskimi sobie radziłem). Nie wiem przede wszystkim jak mogę dotrzeć z Czeskiego Cieszyna do Pragi, bo rozkład jazdy z IDOS zawiera tyle przesiadek, że to jakieś nieporozumienie...

A Eurocity nie pojadę. Nie ma zniżek w tych pociągach i miejscówka kosztuje jakieś chore pieniądze.

tak, że jeśli się nie ogarnę, to do Pragi nie pojadę...


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Shirley
***


Dołączył: 14 Lip 2007
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 12:56, 08 Sie 2008 Powrót do góry

^there are so many good times for trains from Cesky Tesin...maybe you look wrong or so rodak. I don't see any reason why you couldn't go to Prague. Cool

for example this direct train

Český Těšín 7:28 - Praha hl.n. 11:59

price: 470 Kč

and there are many others trains with only 1 change in Ostrava (and I don't think it's a problem)...

But now with the huge crash in Studenka which happend today - it could be a problem but I hope till Tuesday it will be okay.

Btw. the crash was because of a bridge, which was reconstructing, it fell on the train. Sad Horrible accident...

P.S.
here is the info how to get to the Congress Hall in Prague
[link widoczny dla zalogowanych]

P.S.2
If you want some help to find out the best train for you rodak - feel free to ask me. Smile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Drake
*****


Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 13:40, 08 Sie 2008 Powrót do góry

Te chore pieniądze to 180 pln z Krakowa do Pragi.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Andrzej
*****


Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Pią 13:48, 08 Sie 2008 Powrót do góry

Drake, polecam Ci abyś dostał się przez Cieszyn do Ostravy, stamtąd masz tani vlak do Pragi, około 40 PLN.

Z powrotem? Około 4 nad ranem masz bezpośredni vlak z Prahy do Ostravy, tak że około 8 rano będziesz w Polsku Wink Mam nadzieję, że Czesi połączenie odbudują (na ogół odbudowa trwa do 2 dni)


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Andrzej dnia Pią 13:58, 08 Sie 2008, w całości zmieniany 3 razy
Zobacz profil autora
rodak
*****


Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:15, 08 Sie 2008 Powrót do góry

Drake napisał:
Te chore pieniądze to 180 pln z Krakowa do Pragi.


czyli rzeczywiście chore:/...

dzięki Shirley, po prostu znajdę się z ranka w Cieszynie (nie o 7, ale koło 9 pewnie) i jazda:).


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Shirley
***


Dołączył: 14 Lip 2007
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pią 14:25, 08 Sie 2008 Powrót do góry

rodak napisał:
dzięki Shirley, po prostu znajdę się z ranka w Cieszynie (nie o 7, ale koło 9 pewnie) i jazda:).


ono bedze lepiej przejsc na czeskom strone rodak! Do Ceskeho Tesina i pak tam zapytacz na informacjach. Wszystci mowia po polsku i v Ceskem Tesine tak to niebedzie problem.

I pak jazda do Pragi... Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Drake
*****


Dołączył: 06 Maj 2008
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 2 razy
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 21:29, 09 Sie 2008 Powrót do góry

Dziękuję Andrzeju za radę, ale podróż już mam zaplanowaną. Bilet na pospieszny "Silesia" już mam w domu od dawna. Będzie w Pradze gdzieś tak o świcie... Mapa w dłoń i... pak jazda na Alanis Wink


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hatsze
******


Dołączył: 25 Gru 2006
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Nie 7:35, 10 Sie 2008 Powrót do góry

Setlista z wczoraj:

Moratorium I
Uninvited
All I really want
8 easy steps
Perfect
Citizien of the planet
Head over feet
Unprodigal Daughter
Versions on Violence
That Particular Time
Hand in my pocket
Moratorium II
You Ougtha Know
Tapes
Underneath (band)
You learn
Ironic
Thank You

I chyba tego możemy się spodziewać z Pradze - jak dla mnie może być :D


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rodak
*****


Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 14:19, 13 Sie 2008 Powrót do góry

Więc z mojej perspektywy koncert wyglądał tak:

Po nużącej i nudnawej podróży w towarzystwie dwóch leciwych amatorów śliwowicy pitej metodą "na rułę" (pociąg Eurocity - Czeski Cieszyn 0 Praga - 240 korony) znajduję się po raz pierwszy w moim życiu w stolicy Czech (godzina 16:40). Na podziwianie czasu nie mam - wizja Drejka koczującego niczym tatarska horda u bram Kongresowego Centrum od bladego świtu działa na mnie moblilizująco. A więc mapa w dłoń, plecek na ramię i po 20 minutach niespiesznego marszu (coś jednak trzeba zobaczyć) jestem na miejscu.

Drejka ujrzałem od razu w towarzystwie dwóch białokoszulkowatych postaci, które okazały się być HIMPem i jego koleżanką. Krótka rozmowa, w której wyjawiłem swój zamiar wypełnienia swego żołądka ciepłą i aromatyczną strawą z czeskiej kuchni została przez Drejka skomentowana, jak na megafana Alanis przystało - "Tutaj liczy się strawa duchowa". Na pytanie, czy Drejk głodny aby nie jest, zapytany rezolutnie odparł, że za posiłek służą mu Snickersy (nawet się jednym chciał podzielić).

Ja jednak należę do barbarzyńskiego plemienia głodomorów, które to lubi zjeść sobie zdrowo i dużoSmile. Wymieniwszy jeszcze słów kilkaset - dowiedziałem się, że Hat, Pysia i reszta podobnie jak ja odczuwały potrzebę wrzucenia czegoś na ruszt, dlatego ruszyły w poszukiwaniu restauracji i w chwili obecnej ich przed Centrum nie ma - postanowiłem (kierując się wskazówkami ekipy HIMP&koleżanka) znaleźć przytulną dobrą restauracyjkę o niewygórowanych cenach i dużych porcjach. Była 17:30 i przed Centrum byliśmy chyba jedynymi fanami Alanis.

Zadanie zrealizowałem połowicznie, bo porcja nie należała do ogromnych, a restauracyjka do przytulnych, jednak cena okazała się dostosowana do - będącego na diecie - mojego szczupłego portfela. Wracając z akcji "Napełnij brzuchol" docieram przed Centrum i... nikogo nie ma. Wywiało, czy jaka cholera? - myślę. Jest kilka minut po 18 i po krótkich, acz intensywnych namysłach stwierdzam, że Centrum zostało otwarte i Himp, koleżanka, Drejk i ewentualnie inni weszli do środka. "Ewentualnie inni" okazali się być grupą liczącą około 120 osób obojga płci i wielu narodowości. Czekali już przed drzwiami sali - pierwsze piętro bodaj. Najbliżej ogromej klamki stał kto? Jasna sprawa - Drejk! Gdyby bukmacherzy przyjmowali zakłady na gonitwę Kto Pierwszy Na Sali , na wierzchowca Drejk kurs byłby bardzo niski. Obok charakterystycznej koszulki Drejka moje krótkowzroczne oczy ujrzały Hat i Pysię i chłopaka Hatsze. Z boku stały czarne konie gonitwy o Puchar Alanis - z gdyńskiej stajni - HIMP i koleżanka. Białe koszulki z domową wprasowywanką z daleka rzucały się w oczy. Gdy przed drzwiami zaczęło się robić tłoczno, tak, że mogłem wyraźnie poczuć zapach z ust (a może to były skarpy?) sąsiedniej Niemki...eee... no robiło się tłoczniej, z niewidocznego głośnika popłynął komunikat. W języku czeskim, co zawodników z tego kraju postawiło w pozycji uprzywilejowanej. Metodą- idź za stadem - ruszyłem w dół po schodach - ku wejściu. Wyglądało na to, że tajemniczy głos poprosił nas o zejście na dół i czekanie kilkadziesiąt minut przed schodami na piętro. Superfajnie. W międzyczasie miałem okazje pogadać z Pysią, Królikiem (któego na początku nie poznałem), Hatsze i jej chłopakiem. Danka pokazał mi Shirley, dzięki czemu brzemię, które dźwigałem przez całe Czechy - brzemie alkoholu ucieleśnionego w butelce ciepłego Żywca zmieniło właściciela. Shirley okazała się sympatyczną wysoką Czeszką - naprawdę "not afraid to talk", jak zapowiadałaSmile. Myślę, że gdy naukowcy będą chcieli umieścić w Sevres wzór sympatyczności, poproszą Shirley by tam stała w godzinach pracy od poniedziałku do piątku:).

Siedzenia na schodach i przyjacielskie gadki przerwało nadejście panów w zielonych kamizelkach ubranych na modłę "Polski pracownik koszący trawę przy drodze szybkiego ruchu", albo "Bądź widoczny na drodze". Nie padł żaden sygnał, ale wieloosobowy tłum, niczym mityczny stwór drgnął i podpełznął za porządkowymi. Ci stanęli w połowie schodów blokująć przejście dalej. O stopień niej stała wielonarodowa ciżba gotowa rzucić się przed siebie - do niewidocznych jeszcze drzwi, kilkadziesiąt stopni wyżej - po lewej stronie. W chwili gdy tłum ruszył znajdowałem się z niekomfortowej pozycji "Jakaś Czeszka siedzi mi na nodze", zatem po podejściu kilkunastu kroków musiałem przystanąć. Byłem w środku stawki (pozycja 60-75) - przed sobą widziałem zielone kamizelki porządkowych blokujących przejscie po schodach na piętro. Zaraz obok porządkowych stali Hat i chłopak, chyba Królik. I Drejk, ale czy muszę o tym mówić? Zajmowali miejsca 1-15:), ale wszyscy mieli świadomość, że to nie koniec wyścigu o nagrodę Front Row.

Nagle porzadkowi ruszyli do góry a my za nimi - tylko kilkanaście schodów - do piętra na którym były upragnione drzwi i sala na której miał odbyć się koncert. Jak wspomniałem - schodów było niewiele, ale wystarczyło, abym poprawił swoją pozycje o kilkadziesiąt miejsc - na tą wzmiankę małżeństwo z Żor, które poznałem na schodach uśmiechnęło się czyniąc wzmiankę o Kubicy. W ogóle to sympatyczni ludzie byli:).

Zaczęło się sprawdzanie biletów, pracowały łokcie i kolana, kilkanaście metrów biegu i jestem. No dobra, nie Front Row, ale prawie. Zaraz za Drejkiem, a to o czymś świadczy. Nie muszę chyba pisać, że Drejk był w ścisłej czołówce osób, które wbiegły na salę. Razem z owym Niemcem, którego Drejk - choć darzy estymą za bycie wielkim fanem - żywo nie cierpi. Rozglądam się wokoło - ekipa Hatsza zaraz przy bramkach. Himpa nie widzę, ale chyba jest gdzieś w tamtych okolicach. Pysia i Królik półtora metra (czyli rząd-dwa) za mną. Jest dobrze, bo sala jest mała, więc wszystko jest raczej blisko i świetnie wszystko widać. Jest duszno - bo sala, jak napisałem - jest mała. Klimatyzacja nie działa nadzwyczajnie, chociaż Czesi robią co mogą. Da się wytrzymać, chociaż potrzeba wyrzeczeń. Stoimi z Drejkiem - jak napisałem - w samym przodzie. Mikrofon mamy nieznacznie po lewej stronie. Może to 3 metry, chyba nie więcej. Serce roście.

Czas dłuży się niemiłosiernie - pan supportujący jest całkiem fajny, ale to nie na niego czekamy (dodam tylko, że podobało mi się, jak grał i jak zachęcał ludzi do wspólnego śpiewania i klaskania). Na koniec rzucił kostką (taką do grania, a nie psia kostką, ani nie kostką w nodze) w moim kierunku. Dokładnie rzecz ujmując - kostka odbiła się od ramienia Drejka, od mojej klatki i spadła na podłogę. Nie wiem, czy ktoś ją wydobył w końcu.

Alanis nie chciała wyjść. Długo trwało ustawianie sprzętu i poprawianie jakiś detali. Dawało o sobie znać zmęczenie i duchota panująca na sali. Kilka osób za nami przeszło do tyłu, ale na ich miejsce nadciągnął tabun innych. W ich płucach znajdowało się nieco więcej tlenu, nieco mniej CO2. Skurczybyki mieli przewagę, ale to my staliśmy z przodu.

Oczekiwanie się przedłuża, co chwila porusza się kotara, zza której ma wyjść zespół i Alanis... Oklaski, gwizdy i okrzyki mające zachecić muzyków narastają. Wreszcie - jest...

Setlistę pewnie ktoś zamieści, ja nie pamiętam dokładnej kolejności piosenek, ale musze powiedzieć, że bardzo mi się podobał układ i wybór numerów. Owszem - brakowało jakiś moich pereł, ale np. Perfect bardzo mnie ucieszyło. Do tego nie było uktworów "z czapy", więc naprawdę super.

Alanis była ubrana w białą kamizelkę, czarne coś pod spodem (bluzka, koszulka), długi wiszący i lśńiący naszyjnik czy jak to nazwać, niebieskie jeansy i sportowe butki na jasnej podeszwie. Fakt, przytyło się jej, ale jednocześnie wyglądała bardzo.. żywo, tak energetycznie. Po prostu - dobrze. Jak to powiedziała z zazdrością pewna śliczna polska fanka "skąd ona ma tyle włosów" - długie i gęste zamiatały powietrze w czasie koncertu, gdy Alanis wpadała w swój trans, co po raz pierwszy nastąpiło już przy Uninvited. I tutaj - muszę się pochwalić. Nie mam oczywiście pewności, ale wydaje mi się, że Alanis na mnie patrzyła spod wpółprzymkniętych powiek. To jest zawsze mylne wrażenie, gdy ktoś patrzy w tłum a Ty desperacko chcesz, żeby patrzył właśnie na ciebie. Ale - jak mówię, wydaje mi się, że to mi poświęciła kilkanaście sekund. W każdym razie ciarki przeszły mi po plecach, ukłoniłem się jej, na tyle, na ile pozwalał mi tłok, a ona skinęła głową w moim kierunku.

Przy pierwszym utworze pojawiły się jakieś problemy techniczne - czarnoskóry basista odszedł na bok i przy pomocy jakiegoś kolesia najpierw dopinał coś do swojej gitary, potem zaś przez kilkadziesiąt sekund ją stroił. Drugi gitarzysta (ubrany odmiennie niż Jason i basista, też na czarno, ale w koszulkę na ramiączkach, a nie w czarną koszulę, kamizelkę i krawat) również miał problemy - klęczał na początku coś ustawiając w swojej gitarze. Alanis jednak to nie przeszkodziło. Śpiewała jak anioł jakiś.

W czasie Head over feet - tutaj potwierdzę co pewnie Drejk napisze - Alanis zrobiła ruch w jego kierunku i z bardzo bliska - ile to mogo być - 2 metry? - popatrzyła na niego z uśmiechem. Drejk na chwile oniemiałSmile.

Bardzo podobało mi się, jak śpiewała That particular time. Dlaczego? Hmmm...jej twarz się zmieniała, jakby naprawdę wczuła się w tekst piosenki, co nie jest łatwe, gdy się ją śpiewa po raz 120. Najpierw Alanis była biedną małą kruszynką, dzieckiem potrzebującym pomocy - tak przynajmniej dało się odczytać z jej postawy i twarzy. Później śpiewała inaczej - jakby pogodzona ze smutnym losem, bez złudzeń i nadziei. Wreszcie - silniej, z przykrością wypominała coś komuś. "I' sorry, I've lost myself... I am"...

Poruszające.

Head over feat, Ironic i Hand in my pocket śpiewała razem z publicznością. Szczególnie te dwa pierwsze utwory.

Zespół i Alanis troszkę się powygłupiali - jak wtedy, gdy Alanis śpiewała "you're the best listenerS that I ever had, you're my best friendS...", albo "it;s like meeting the man of my dream and then his beautiful husband" - wtedy basista i gitarysta podnieśli różę rzuconą Alanis, basista wręczył ją drugiemu muzykowi i tak na wpół przytuleni sobie stali przez chwilę. Alanis poskakała w rytm kilku piosenek, a przy wirowaniu, które zwieńczyło Moratorium przez kilkadziesiąt sekund nie była wstanie podnieść się, by śpiewać. Czasami jej choreografia przypominała dziwny taniec z Jasonem. Ona krok do przodu, metr od niej Jason krok do tyłu, jakieś piruety itd. Bawili się przednio. Alanis sporo piła w czasie koncertu - widać nie tylko nam doskwierała duchota i pragnienie.


Koncert skończył się za szybko. Mimo bisów i przerw Alanis była na scenie ile? 90 minut? Chyba nawet nie. Szkoda trochę, ale cóż... every goood thing must come to an end sometimes.

Wróciłem sobie z Królikiem i koleżanką wokalistkąSmile. Podróż bez historii, z niewielką ilością snu. Cieszyn i Bielsko i sie rozdzieliliśmy....

Tyle ode mnie.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Andrzej
*****


Dołączył: 29 Maj 2007
Posty: 215
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 1/5

PostWysłany: Śro 17:23, 13 Sie 2008 Powrót do góry

Hatsze napisał:
Naprawdę szczerze żałuję. Bo fanów Alanis jest za mało na jakiekolwiek podziały.

Jesteśmy jak Drużyna Pierścienia, a ja powinienem zaopatrzyć się w zbroję jak bohater piosenki Alanis Morissette. Bo nigdy nie przypuszczałem, że będę musiał bronić się przed czyimś obleśnym cielskiem i słowami Wyp*****laj i to na koncercie Alanis Morissette! Mihau uderzył mnie łokciem w brzuch. Powiedziałem mu, że jest z innej bajki. A ja po prostu chciałem kulturalnie przywitać się ze wszystkimi.


Było mi przykro, ale odmieniłem ten wieczór na szczęśliwy dzięki Shirley Very Happy


Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez Andrzej dnia Śro 17:34, 13 Sie 2008, w całości zmieniany 1 raz
Zobacz profil autora
Shirley
***


Dołączył: 14 Lip 2007
Posty: 97
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:52, 13 Sie 2008 Powrót do góry

To byl ale fajny koncert, tak? Laughing

Bylo mi bardzo milo was wszystkich zpotkacz: Hatsze i jej chlopaka, Drakea, rodaka, Andrzeja, HIMP with great t-shirt i jego znajomou i Mixplusika i mam nadzieje, ze sie spotkamy zas - trzeba na koncercie Alanis w Polsce (Ona zobacila ten transparent od Hatsze, David i Cedryc tez - tak mi sie wydaje) Wink

Dziekujem jeszce raz rodak za to super piwo Zywiec Cool i Andrzejovi za rozmowe a knižku! Wink Wink Wink

Fajnie bylo i koncert sie mi podobal i Alanis wyglondala spaniale, nie?

yay


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
rodak
*****


Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 394
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 18:54, 13 Sie 2008 Powrót do góry

no było naprawdę super. Nic a nic nie żałujęSmile


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Hatsze
******


Dołączył: 25 Gru 2006
Posty: 775
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław

PostWysłany: Śro 22:45, 13 Sie 2008 Powrót do góry

Super było wybrać się w podróż z Pysią, Królikiem i piękną Karoliną, spotkać Drake'a i Rodaka, poznać HIMPa i jego koleżankę, wspaniałą ciepłą i świetnie mówiącą po polsku Shirley i na sam koniec mixplusika :-)


Alanis podczas jednej piosenki pomachała do Shirley i jej czeskich przyjaciół - podziękowała im tym samym za dobrą zabawę i wyciągnięte w jej kierunku ręce :-) To było słodkie, bo stałam obok nich i czułam, jakby ułamek procenta tego splendoru spłynął na mnie :D

Mój transparent "WHY NOT IN POLAND?" na pewno zobaczył Cedryc, zdawało mi się też, że David. Natomiast Alanis ostentacyjnie omijała go wzrokiem. Była to "kara" za błyskanie jej fleszem po oczach:/ Najgorsze jest to, że fotki wyszły bardzo marne :-/

Koncert był bardzo dobry, ale stanie w pierwszym rzędzie przed samą Boską było dla mnie mocno stresujące :-) Następnym razem wybiorę 4-ty rząd i wtedy dam więcej czadu :-) Ale oczywiście NIE ŻAŁUJĘ!! A Alanis z bliska jest PRZEPIĘKNA! I... groźna :-) Ta jej łaska i niełaska w rozdawaniu spojrzeń to straszna sprawa :-D




PS: Mój konflikt z Andrzejem części forumowiczów jest znany. Tym, którzy nie wiedzą, o co chodzi, oświadczam, że jest to konflikt całkowicie prywatny, z tzw. "reala" i nie zamierzam go tu poruszać. I choć przemocy nie popieram, to uważam, że gdyby Michał Andrzeja nie szturchnął, to byłby dupa nie facet.


Post został pochwalony 0 razy
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:      
Napisz nowy temat Odpowiedz do tematu


 Skocz do:   



Zobacz następny temat
Zobacz poprzedni temat
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Regulamin