|
|
|
|
AlanisWeb
Forum Fanów ALANIS MORISSETTE |
|
|
|
|
|
Autor |
Wiadomość |
shaera
*
Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oświęcim
|
Wysłany:
Śro 21:56, 11 Cze 2008 |
|
|
Na onecie można zagłosować na płytę Alanis... Niestety bezpośredniego linka na razie wstawić nie mogę, bo system uważa mnie za jakiegoś pornobota.
W każdym razie, w pierwszym tygodniu obecności na liście FOE radzi sobie nawet całkiem nieźle.
Wiem, że to tylko gupi onet, który ostatnio celuje w "trafnych" artykułach o Alanis. No ale może ktoś obejrzy tę listę i się zaciekawi...
Nowa płyta mi się bardzo podoba... w sumie moja odczucia co do piosenek są niemal całkowicie zgodne z tymi Hatsze.
PS: przy okazji się przywitam - w końcu popełniam swój pierwszy post tutaj, choć alanisoholiczką jestem już dobrych parę lat i czasem podczytywałam również i to forum. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shaera dnia Śro 21:56, 11 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
|
|
rodak
*****
Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 394 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Śro 22:04, 11 Cze 2008 |
|
|
witamy, witamy.. Alanisowiec od lat 9. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Hatsze
******
Dołączył: 25 Gru 2006
Posty: 775 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Śro 22:08, 11 Cze 2008 |
|
|
Witaj shaera! Fajnie, że postanowiłaś "wyjść z cienia" :D
Ja na razie znalazłam tylko stary pojedynek Alanis vs Black Eyed Peas
[link widoczny dla zalogowanych]
aa... już znalazłam :-)
[link widoczny dla zalogowanych] |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
rodak
*****
Dołączył: 01 Sty 2007
Posty: 394 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Czw 0:01, 12 Cze 2008 |
|
|
Zatem opiszę i ja moje wrażenia z przesłuchania tej płyty. Od razu zastrzegam, że jeśli komuś się moja ocena nie spodoba i stwierdzi że jestem an ignorant moron , to jego problem. De gustibus non est disputandum. A ja trochę nad tym albumem posiedziałem i nie walę słów bez zastanowienia.
Ciężko jednoznacznie ocenić ten album. Jest lepszy od pesymistycznych prognoz i gorszy od moich marzeń. Nie jest banalny, chociaż czasem niebezpiecznie się o te rejony ociera. Nie powala mnie na kolana ani z obrzydzenia ani z estetycznego upojenia. Jest jaki jest - ciekawy, ale kruchy - nie wiadomo co się za nim kryje, nawet po tylu przesłuchaniach - bo ja nie wiem na ile Alanis się zmieniła a na ile po prostu nie wie, co ma nagrywać. Kruchy - bo boję się w niego głębiej wchodzić, bo a nuż się okaże, że jednak niektóre piosenki ocierają się o kicz (sorry). Nie mam tej pewności, ale się boję.
Po kolei.
Album zaczyna Citizen. Powiem szczerze, że najpierw nie kupiłem tych orientalnych dźwięków, bo one nie brzmią naturalnie. Czuć zbyt wyraźnie, że to jest ugładzone elektronicznie, nie ma miejsca na jakiś przypadkowy - a przez to właśnie piękny - dźwięk. Niby brzmi to orientalnie, ale na zasadzie wizyty w zoo, albo ogrodzie botanicznym. Wiadomo, że to nie prawdziwa dżungla. Za płotem wielkomiejski korek i dźwięki gitar, które znów zbyt grzeczne są w tej ostrości i zadziorności. Z drugiej strony po kilku przesłuchaniach to wrażenie przestało mnie męczyć. Okazało się, że piosenka jest bardzo fajna, szczególnie jeśli przymknę oko na skrzeczenie które zaczyna refren - tu znów pierwsze wrażenie było fatalne. Wprawdzie refren jest całkiem niezły i buduje piosenkę, stanowi istotny kontrapunkt w tej konstrukcji, ale jednak nie powinien się chyba akurat tak zaczynać - budzi to moje niejasne skojarzenia z jakąś pseudorockową piosenką sezonowej gwiazdki, którą słyszałem ze dwa lata temu na jakimś kanale muzycznym. Wielki za to plus zdobyła piosenka w moich oczach, gdy usłyszałem na końcu te skrzypce przemieszane z gitarami. Ciekawy efekt, dodaje kopa i dramaturgii temu numerowi.
Underneath jest nijakie. Albo inaczej. Wpada w ucho - zgoda. Doceniam chwytliwe bicie serca - brawo za pomysł. Ale problem z tą piosenką jest taki, że jest kompletnie nieoryginalna. Takich numerów rynek muzyczny wypluwa co sezon kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt. Tylko nie każdy z nich ma tak utalentowaną mamusię. Dlatego słuchając Underneath myślę sobie - no fajnie, brzmi to jakoś, tylko nie wydaje mi się, żeby ktoś pamiętał o tym numerze za trzy lata.
Straitjacket wolałbym nie oceniać, bo nie znam się na tego typu muzyce po prostu. To, co mogę napisać jest dosyć proste - nie lubię takiej Alanis po prostu. Może ta piosenka jest odkrywcza, zabawna czy jakaś inna - nie wiem. Wiem tylko, że nie o takiej Alanis marzę i zdziwiłbym się, gdyby mi ktoś powiedział 5 lat temu, że takie kawałki jej przyjdzie nagrywać. Ja nie rozumiem potrzeby nagrywania czegoś takiego - przecież artystka pływała do tej pory na szerokich wodach rocka, nie musiała się zapuszczać w takie rejony.
Wydaje mi się jednak, że wielu fanów wpisuje Straitjacket na kredyt - nie podoba im się, że coś takiego nagrywa autorka rockowego JLP, który kochają, ale nie powiedzą tego głośno bo to przecież, jak ktoś tutaj napisał "Alanis -fuckin - Morissette". Może generalizuje i pewnie zaraz ktoś się oburzy, bo jemu się ta piosenka podoba - okej. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że ciężko znaleźć jakąkolwiek nić między You Learn a Straitjacket. Jakąkolwiek. Ciężko wobec tego fanowi rocka kochać takie kwiatki, jak numer 3 na FoS.
Version of Violence to ciekawy utwór. Choćby w tego względu, że w bardzo ładny sposób przechodzi od klimatu Straitjacket (czy ktoś słysząc pierwsze sekundy VoV nie spodziewał się kontynuacji uczty techno-czy-jak-to-się-nazywa?) do innej stylistyki. Piosenka niepokoi, podobnie jak tekst, jest ciemna, niepewna - co zwiastuje niski, bardzo niski głos Alanis na otwarciu. Budzi to oczekiwania - zaraz się coś stanie, zaraz coś się zdarzy, niepewność narasta... aż w końcu ucina się, jakby ktoś wyłączył cały prąd. Za to brawo - dobrze pomyślane.
Kolejny utwór budzi moje mieszane uczucia. Z jednej strony bardzo mi się podoba melodia i w większej części głos Alanis. Z drugiej - nie cierpię, o tak - nie cierpię - tak wysokiego śpiewania, jaki momentami prezentuje Kanadyjka. Koleżanka mówi na to "męczenie kota" i to chyba całkiem trafny zwrot. Mi przypomina to wszystkie pościelówy i Mariah Carey. No i piosenka jest zupełnie nieoryginalna. Co niekoniecznie musi być zarzutem - spokojne piosenki z fortepianem są stare jak Billy Joel. Ale warto to odnotować, bo Not as We nie jest utworem wybitnym i jeśli zostałby singlem pewnie świat zapomniałby o nich tak samo szybko, jak o polskich napastnikach w Buneslidze.
In Praise to kawałek, który mnie zadziwia. Przez pierwsze sekundy myślałem, że to będzie nieinwazyjne granie w stylu So Unsexy, ale refren pozbawił mnie złudzeń. No proszę Was - jaki teledysk przychodzi Wam do głowy, gdy tego słuchacie? Nie czasem roztańczone małolaty, plaża i high school? Nie moge jednak tak jechać po tym utworze bo... jest tam taki moment, który mi siedzi w głowie. Pewnie nawet wiecie który. Tak, te skrzypce (2:19- 2:43) - niezły motyw. Jasne, żadne Bittersweet Symphony, ale dosyć, żeby zapuszczać się w ten popowy plastik. I proszę Was - jeśli podoba Wam się ten utwór - do czego prawa nikomu nie odmawiam - wytłumaczcie mi dlaczego? Przecież to jest kalka kalki. Co Alanis chciała taką aranżacją powiedzieć?
Moratorium to był utwór na który najbardziej czekałem. Nie zawiodłem się, chociaż jak chyba Hat zauważyła - rytm jest za szybki, przez co zatraca się niestety SFIJowy klimat. W ten sposób trudno - trudniej -zanurzyć się w ten wirujący, krążący jak w Sympathetic, świat. Gdyby piosenka była wolniejsza i bardziej zakręcona - byłbym wniebowzięty. Ale i tak nie jest źle. Szczególnie podobają mi się niespodziewane smaczki - radzę się wsłuchać w tło - pomyślane dobrze i takoż wykonane.
Torch grzeszy cechą o której już pisałem w innym miejscu. Tekst bazuje na nadużywanym przez Alanis schemacie. I zanim mnie zjecie - bo przecież Alanis pisze super teksty i nie wolno krytykować - posłuchajcie co chcę powiedzieć. Po pierwsze trzy piosenki zaczynają się na tej samej płycie w bardzo podobny sposób Citizen, Torch i Tapes. "I" i nutka i dopiero jedziemy dalej z tym koksem. Co gorsze - na innych płytach już takie inaugurujące "I" bywało - choćby końcóweczka JLP i piosenka o odwiedzinach w domu. Mnie się to nie podoba, bo po pierwsze zmusiło mnie do zastanowienia się czy aby Alanis nie skupia się za bardzo na tym "I". Ale mniejsza już o to - niech się psycholog jakiś kiedyś wypowie na temat tego, czy częste śpiewanie i mówienie o sobie świadczy o czymś tam. Ale druga kwestia jest taka, że to jest niestety powielanie schematów, a tego nie lubię. Już dawniej zauwazyłem manierę Alanis w tekstach - powtarzania w każdej linijce tych samych wyrazów. Czasami zdawało to egzamin. A czasami nie. Jak melodia była dobra, to puszczało się takie kalkowanie i wsłuchiwało w instrumenty. Ale gdy piosenka się wlecze niemiłosiernie - jak refren Torch właśnie - to niestety mniej cierpliwego słuchacza - znaczy mnie - zaczynają różne rzeczy irytować. I Torch mi się nie podoba, chociaż początek nie wydawał się zły. Ale znów mamy klasyczny przykład - piosenki jak setki innych, które gdzieś słyszałem. Sporym plusem jest jednak to, że utwór jakoś tak ładnie się wpasował w całą płytę. To w ogóle zaleta, że na krążku piosenki płynnie przechodzą z jednej w drugą. Nie ma szarpnięć, chociaż przecież numery są baaardzo różne. Ktos nad tym usiadł i pomyślał i chwała mu za to.
Giggle nie kupuję. Ja takiej Alanis nie lubię i po prostu nie chcę słuchać. Tak może nagrywa Imogen Heap - mam do babki sentyment, ale gdzie Rzym, gdzie Krym. Nie wypowiadam się w tym miejscu o jakości utworu - bo nie znam się na takiej muzyce, więc się wymądrzać nie mam zamiaru. Ale wiem, że wolałbym aby Alanis takie piosenki sobie darowała w przyszłości. Pewnie jej zresztą wszystko jedno, czy mówią o niej "popowa", "rockowa" czy jeszcze inaczej.
Tapes to ciekawy utwór. Podoba mi się bez dwóch zdań. Ma dobry tekst, melodię nie hiciarską, ale na pewno zostającą w głowie. Głos Alanis jest na tej wysokości, jaką lubię. Instrumenty nie są za głośne i nawet stworzenie takiej cienkiej, ale jednak ściany dźwięku w refrenie (momentami) mogę wybaczyć. Moim zdaniem jeden z lepszych kawałków na płycie.
Wreszcie Incomplete. Coś Ty Skarbie robił tak daleko... A, już wiem - czekałeś po prostu na swoją kolej, bo dzięki Incomplete FoE ma zakończenie - ładnie spina wszystkie piosenki. Ma fajny tekst - życzę Alanis, żeby się te rzeczy spełniły, ale zamiast śpiewać "one day" powinna chyba wziąć sprawy w swoje ręce i zmienić to, co ma zmienić. Incomplete to ładna melodia, dobry śpiew (bez naciągania się i wyciągania na niebiotyczne-piszczące wyżyny). Dzięki tej piosence odchodzi się od odtwarzacza w miłym nastroju. Lubię takie "finiszei" pomyślane właśnie jako typowe końcówki albumów. Może to nie jest aż tak klasycznie "kończący" utwór jak na Urban Hymns czy Before Crowded, ale jest niezły.
Gdy teraz tak myślę o całej płycie, to mimo ładnego przechodzenia z utworu do utworu, nie mogę pozbyć się wrażenia, że spójność jest taka... pozorna... Jakby sklejono to wydawnictwo tylko cienką taśmą przezroczystą, a jak mocniej przysnąć, to wszystko pęknie. Bo jednak zbyt wielka przepaść dzieli Moratorium od Straitjacket. Niestety.
O deluxe kiedy indziej. Jak ktoś będzie jeszcze chciał poznać moją opinię. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
shaera
*
Dołączył: 08 Cze 2008
Posty: 12 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oświęcim
|
Wysłany:
Czw 10:51, 12 Cze 2008 |
|
|
Przyznaję, że pierwszy kontakt z tą płytą i dodatkami był dla mnie dość... hmm... przerażający. Otóż, zapoznałam się z 30-sekundowymi próbkami dostępnymi na serwisie last.fm. Przy 'Straitjacket' szczęka mi opadła, przy 'Giggling...' ciężko westchnęłam (czy to nie zaczyna się jak reklama lodów Algidy?), a po odsłuchaniu "On the tequila" chciałam walić głową w ścianę. No a reszta... reszta wydała mi się jakaś taka nijaka w porównaniu do wyżej wymienionych kwiatów.
Dopiero odsłuchaniu całej płyty doszłam do wniosku, że to wszystko się, cholera, ładnie zazębia.
Jak to już Alanis n razy mówiła - każda piosenka to snapshot z jej życia. Jeśli chodzi 'Straitjacket' - podziwiam za odwagę. I nawet ta nieszczęsna tequila ma sens, choć mam wrażenie, że owa piosenka powstała po czymś jeszcze mocniejszym. Albo była "to tequila, ale z meskaliną zamiast soli".
Dla mnie najlepszy moment płyty to ciąg utworów od 9 do 11
Najsłaby punkt - 'In praise of...', ale nawet i ta piosenka potrafi się przyczepić do człowieka. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez shaera dnia Czw 12:26, 12 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
mixplusik
****
Dołączył: 30 Kwi 2008
Posty: 103 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Oświęcim
|
Wysłany:
Czw 13:32, 12 Cze 2008 |
|
|
rodak napisał: |
czy częste śpiewanie i mówienie o sobie świadczy o czymś tam. |
Dawno temu czytałem, że u osób częściej używających zaimków osobowych w liczbie pojedynczej, a w szczególności "ja", znacznie częściej pojawiają się myśli samobójcze |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
HandInMyPocket
******
Dołączył: 24 Sie 2007
Posty: 598 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Gdynia
|
Wysłany:
Czw 14:56, 12 Cze 2008 |
|
|
uuuuuh....powiało grozą , ale po samobójstwie, bo nie po recenzji Rodaka, która bardzo mi sie podoba. Mam troche inne zdanie co do paru utworów, ale rozumiem też, co Rodaka na naowej płycie gryzie i mam podobny... niedosyt. Cały materiał nie jest przecież idealny, gdybym tak myślał to było by ze mną gorzej niż myślałem
W tej recenzji podoba mi sie także to, że Rodak w jasny sposób ze szczegółami krytykuje to do czego rzeczywiście mozna się przyczepić, a nie wszyscy potrafią sie przełamać. Fajnie też, że wyciąga na wierzch wiele bardzo dobrych momentów na płycie i podkreśla je przemawiajacymi argumentami. Widać jasno, co jest na nie, a co na tak i o to chyba chodziło. |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez HandInMyPocket dnia Czw 14:58, 12 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
junkie
**
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 35 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Bydgoszcz
|
Wysłany:
Pią 17:02, 13 Cze 2008 |
|
|
Witam wszystkich! To mój pierwszy post tutaj.
Teraz Rock
4/5
Album rozpoczyna się naprawdę efektownie. Citizen Of The Planet, ze swoją orientalną rytmiką, znakomitym, mocnym refrenem i fajnym, też wschodnio brzmiącym tematem w finale, może kojarzyć się z niezapomnianym Uninvited czy też klimatem płyty Supposed Former Infatuation Junkie. Powitanie w iście mistrzowskim stylu.
Ważniejsze jest jednak to, że dalej wcale nie jest gorzej. Uwagę przykuwa Versions Of Violence. Niepokojący, trocvhę mroczny, z głosem Alanis zatopionym w dalekich pogłosach. Utwór świetnie dopełniają gitarowe wstawki i elektroniczne smaczki. Pogłos odgrywa też dużą rolę w Tapes, gdzie z kolei w tle schowana jest perkusja, a całość została zatopiona w smutnych akordach organów. W refrenie brzmienie staje się "bliższe", bardziej wyraziste i moczniejsze. Finał zaś, z delikatną wokalizą Alanis, to już majstersztyk.
Są na tej płycie także utwory mniejszego kalibru. Jak Underneath czy In Praise Of The Vulnarable Man. Albo przebojowy Giggling Again For No Reason z mocnym rytmem i odrobiną elektroniki. Zresztą elektroniki jest tu nieco więcej, co niewątpliwie jest zasługą współproducenta i współkompozytora płyty, Guya Sigswortha (który kiedyś wraz z Imogen Heap tworzył duet Frou Frou, a także współpracował z Sealem, Bjork, Madonną). Elektroniki najwięcej jest w utworze Straitjacket, który sprawia wrażenie, jakby Alanis chciała chyłkiem wślizgnąć do klubów. Oczywiście osobliwa melodyka i harmonia utworu nie pozwalają zapomnieć, że mamy do czynienia z kompozycją Morissette. Sporo elektroniki jest też w Moratorium, który intryguje połączeniem delikatności w głosie, melodii i doborze barw, z szybką, zaprogramowaną partią perkusji.
Pewnego rodzaju przeciwwagą dla tych kompozycji jest ballada Not As We, zaśpiewana przez Alanis tylko z fortepianem. Podobny minimalizm odnajdujemy w zwrotce Torch, choć w refrenie kompozycja się rozwija, staje się bardziej podniosła. Delikatny jest też finał płyty, w postaci Incomplete. Z duża rolą gitary akustycznej i radosnym refrenem. To taka optymistyczna piosebnka na pożegnanie.
I na koniec kilka ciekawostek dla fanów. W Japonii album został wzbogacony znaną z singla Underneath kompozycją 20/20. Istnieje też wersja dwupłytowa, wzbogacona pięcioma premierowymi utworami: Orchid, The Guy Who Leaves, Madness, Limbo No More, On The Tequila.
Michał Kirmuć |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
MargaRita
Dołączył: 13 Cze 2008
Posty: 1 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pią 21:59, 13 Cze 2008 |
|
|
Witam,
Pierwszy post i pierwsze wrażenia:
Citizen of the Planet - emocje z refrenu bezcenne!
Versions of Violence - podobne do "I was hoping"
Płyta już po pierwszym przesłuchaniu dała się poznać. A bałam się, że mnie nie zachwyci. Jak widać niepotrzebnie! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez MargaRita dnia Pią 22:00, 13 Cze 2008, w całości zmieniany 1 raz |
|
|
|
yosly
*****
Dołączył: 07 Sty 2007
Posty: 338 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: rapa nui
|
Wysłany:
Pią 22:14, 13 Cze 2008 |
|
|
moje wrażenia odnośnie FOE na dzisiaj są takie, że słucham 20/20 i It's A Bitch To Grow Up, czyli tego, czego tam nie ma :/
i z radością powróciłam do SFIJ
może się już przesłuchałam FOE, a może jeszcze czegoś nie dosłuchałam, sama nie wiem, na razie odstawiam na bok |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
huberto
*
Dołączył: 14 Cze 2008
Posty: 16 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Warszawa
|
Wysłany:
Sob 12:01, 14 Cze 2008 |
|
|
na wstępie: muszę się przyznać i... mam nadzieję, że nikt mnie nie zlinczuje heh nie jestem fanatykiem muzyki Alanis ani wiernym fanem ale... nie jest mi obca jej twórczość. wybiórczo zawsze lubiłem posłuchać co aktualnie u niej słychać na horyzoncie. niektóre kawałki mnie chwytały, pozostawały na dłużej lub krócej w odsłuchu, w pamięci... do wielu po dziś dzień powracam i kilka jest dla mnie niezmiennie mistrzostwem świata i wpisało się w mój kanon klasyki nie do zastąpienia, nie do podrobienia, nie do przeskoczenia np. Uninvited czy Mary Jane i od razu powiem-co bedzie i ma wpływ na mój odbiór FOE-nie sympatyzuje eksperymentom Alanis w muzyce. Lubię jej słuchać w płynnej, lekkiej, drapieżnej, pop'owej wersji, coś co łatwo wpada w ucho i płynie radośnie, ciepło choć i czasem boleśnie, dobitnie. Uwielbiam jej teksty, wokal. Dlatego też pewnie jestem wiernym odbiorcą albumów Under Rug Swept , Jagged Little Pill - Acoustic, no i FOE, które mnie pochłonęło na maxa. Od momentu premiery-nie ma dnia abym nie przesłuchał z wielką radochą całego albumu. Dla mnie wszystko pięknie się zazębia w klimacie, strukturze prowadzenia wokalu i nastroju. Jest mocniej, jest prościej, jest komercyjniej a czasem odskok od prostej nuty. podoba mi się ten lament po utracie miłości w Torch, hipnotyczne wzloty i upadki na Tapes czy pełen tęsknoty In Praise Of Vulnerable Man, zadumany Not As We oraz radosny Giggling Again For No Good Reason, mocne i dobitne Versions Of Violence - w końcu życie i zachowania ludzkie są ciężkim tematem i wschodnie rytmy, smyczki i elektronika w Citizen Of The Planet.
Moje typy albumowe to:
1. Citizens Of The Planet
4. Versions Of Violence
5. Not As We
6. In Praise Of The Vulnerable Man
7. Moratorium
8. Torch
9.Tapes
10. Giggling Again For No Reason
11. Incomplete
12. Orchid
14. Limbo No More
15. 20/20
I cóż z tego że czasem wieje minimalizmem, prostotą. Myślę, że Alanis chciała tym albumem tym razem w łatwiejszy sposób opowiedzieć, przekazać ogółowi o naszej codzienności, często ciężkiej, zagmatwanej ale też bez przesady. Napewno poszła w komercję, chwyciła się powszechnych środków wyrazu-jak np. elektronika,hop lub dance a nawet techno beat (Straitjacket) ale akurat dzięki temu jest chyba dotrzeć do szerszego grona odbiorców czego np. ja jestem przykładem heh a i moi znajomi którym zaserwowałem wieczorny odsłuch FOE byli zachwyceni! Nabyłem już wersję FOE Deluxe i na dziś dzień jest moją perłą w muzycznej fascynacji! |
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez huberto dnia Sob 12:08, 14 Cze 2008, w całości zmieniany 2 razy |
|
|
|
Tracer
*
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 13:20, 16 Cze 2008 |
|
|
Witam
Jestem tu nowym forumowiczem i pisze swój pierwszy post i chyba wypadało by się przedstawić
Na imię mam Maciek,fanem(kiedyś wręć fanatykiem) Alanis jestem dokładnie połowę mojego życia a dokładniej 12 lat.Wszystko zaczęło sie 12 sierpnia 1996 r. kiedy byłem u cioci w Danii na wakacjach,oglądając vive zobaczyłem teledysk "Ironic". Piosenka momentalnie zapadła mi w pamięć-to była miłość od pierwszego przesłuchania. Moją ulubioną płytą jest(jak chyba większości) SFIJ,choć największy sentyment czuje do JLP, bo jednak dzięki tej płycie pokochałem Alanis....pózniej jak dla mnie jest średnio zwłaszcza SCC i JLPA,których szczerze nie lubię i unikam jak ognia Alanis należy do mojej listy pierwszoligowych muzyków,których namiętnie słucham,wymienie tylko kilku-Radiohead, Bjork, ori Amos, Natalie Imbruglia, Kasia Nosowska, Sigur ros, Mum, Damon Albarn, PJ Harvey, Roisin Murphy....jest tego znacznie więcej,tak więc moje serce(a raczej ucho)nie jest w pełni oddane Alanis
Co do płyty FoE to plasuje sie ona w moim rankingu tuż za SPIJ i JLP.Bardzo podoba mi sie w niej odważny flirt z elektroniką,którą uwielbiam
Ulubione piosenki to Versions of violence,Citizen of the planet,Moratorium i Tapes.
Jestem niestety mocno rozczarowany wyborem singlii,które zapewne wpłyną na średnią sprzedaż albumu...zły dobór singlii trwa niestety nieprzerwanie od płyty SPIJ,wtedy zamiast wybrać wyraziste ONE Alanis decyduje sie na Unsent i So pure co w moim odczuciu było nietrafionym wyborem,na URS drugim singlem jest Precious Illusions(prawie że kalka So pure)-co z tego,że piosenka jest najbardziej "przystępna",odniosła znikomy sukces co świadczy o tym,że fani nie chcą takiej Alanis a na SCC singlem zostaje Out is through-najgorsza piosenka na płycie i jednocześnie najgorzej wybrany singiel w karierze Alanis
A teraz? Underneath to niezła piosenka,choć troche taka nijaka,dobra na singiel,ale Alanis potrzebuje jakieś petardy,sprawdzić by sie mogły VOV albo Moratorium a tu dowiaduje się,że drugim singlem jest Incomplete Piosenka ładna,ale nie wróże jej sukcesu,mogłaby być singlem,ale ewentualnie ostatnim na miłe zamknięcie promocji płyty.
Ale to tylko moje zdanie |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Tomek
Ojciec Dyrektor
Dołączył: 22 Gru 2006
Posty: 367 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ruda Śląska
|
Wysłany:
Pon 14:19, 16 Cze 2008 |
|
|
Witamy nowych forumowiczów:)
incomplete nie jest złym utworem, najbardziej nadającym się chyba na singla. Najlepszą piosenką jest wg mnie Tapes, ale gdyby była singlem i nawet gdyby jakimś cudem została popularna, straciła by wiele. |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Tracer
*
Dołączył: 16 Cze 2008
Posty: 13 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany:
Pon 15:00, 16 Cze 2008 |
|
|
wg mnie na płycie jest kilka lepiej nadających sie na single kawałków,Incomplete to tylko ładna piosenka nie mająca raczej szans na większy sukces komercyjny mało oryginalna niestety |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
Hatsze
******
Dołączył: 25 Gru 2006
Posty: 775 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Wrocław
|
Wysłany:
Pon 17:08, 16 Cze 2008 |
|
|
Dzięki junkie za tą recenzję z Teraz Rock'a. Czytałam ją w sklepie, ale nijak nie mogłam nauczyć się jej na pamięć, żeby ją tu wstawić ;-)
MargaRita - Citizen to chyba najlepsza piosenka na płycie, a przynajmniej najbardziej lubiana. Taką Alanis chyba wszyscy lubimy :-)
yosly - dobrze że chociaż te dwa b-sidey ci sie podobają. Twojemu gustowi to chyba raczej trudno sprostać ;-)
huberto - ja też niemal codziennie słucham FoE, ciągle mnie ta płyta ciekawi. Nie było tego z SCC, że o JLPA i The Collection nie wspomnę (nawet nie zakupiłam sobie tych płyt :oops: ). Chyba nawet URS mi się szybciej znudziło...
Cytat: |
Napewno poszła w komercję |
qrcze, a ja ciągle wierze, że jej się taka muza po prostu podoba.
Tracer - witaj!:D Masz o rok dłuższy Alanisowy staż ode mnie ;-) Zgadzam się, że Unsent i OIT to były złe wybory singlowe. Ale So Pure i Precious Illusions (nie widzę kalki!) to super kawałki i dobre single.
Cytat: |
nie sympatyzuje eksperymentom Alanis w muzyce. Lubię jej słuchać w płynnej, lekkiej, drapieżnej, pop'owej wersji, coś co łatwo wpada w ucho i płynie radośnie, ciepło choć i czasem boleśnie, dobitnie |
Myslę, że nie tylko huberto tak myśli, więc może "Tapes" czy VOV to byłyby jednak zbyt mocne numery na singiel??[/b] |
Post został pochwalony 0 razy |
|
|
|
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB
© 2001, 2002 phpBB Group :: FI Theme
Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
|